piątek, 25 października 2013

pffff

to ostatnimi czasy najczęściej wydawany przeze mnie dźwięk.

Jakoś nie mogę się ogarnąć- w tym tygodniu tylko przez jeden dzień miałam energię w przyzwoitek ilości. Poza tym moja doba wygląda tragicznie- wstaję - jem- kładę się- próbuję ogarnąć dom, dzieląc wszystkie czynności na pojedyncze fazy (wstawiam pranie- pół godziny odpoczynku- ogarniam łazienkę i sypialnię- odpoczynek itp itd...) i w tym momencie następuje u mnie PFFFFFFFFFFFFF

Właśnie weszłam w 8miesiąc i jeśli tak zapowiadają się kolejne dwa, to uhuhuhu....
A dziś wieczorem spotkanie z koleżanką z pracy (juhuuuu-ploteczki :D) , jutro wymianka odzieżowa, a potem spotkanie ze znajomymi , którzy mają dla nas trochę darów losu:D
niby super ale muszę sobie zaaplikować zapałki między powieki, a potem HULAJ DUSZA

wtorek, 22 października 2013

tatdool czyta 2.

Właśnie odkładam, a właściwie oddaję "Chustkę"- myślę, że większość z Was zna książkę. Jeśli nie- trochę o niej...
Nie jest to normalna książka- jest to zbiór postów z bloga Joanny Sałygi, zwanej Chustką. Powstała ona po śmierci Joanny (niedługo pierwsza rocznica- 29.10.)

Przyznam uczciwie- polubiłam kobietę szczerze dopiero pod koniec- gdy już pogodziła się ze zbliżającą się śmiercią, gdy przygotowywała synka i bliskich (Niemąż, Babcia B. ) na ten dzień.

Przytoczę może kilka fragmentów bo recenzja jest zbędna. Warto przeczytać- może kogoś zatrzyma na chwilę, może zastanowi, może popchnie do zrobienia najzwyklejszych na świecie badań typu krew.


"moją wolą jest, aby Niemąż ożenił się z moją Matką albo / i ojcem Syna"
                                                               *

"całkiem nieplanowanie jestem szczęśliwa (...)umiem wstać sama na siku- od dziś daję radę spać na dowolnie wybranym boku (...) Niemąż godzinami masuje mnie (...) a Synek ostrożnie głaszcze i całuje. Jestem szczęśliwa jak mucha w gównie."

                                                               *
"nie żal mi siebie, że umrę. żal mi, że zniknę ja, klamerka łącząca Syna, Niemęża, mieszkanie, żal mi, że znikniemy jako rodzina"
                                                               *

"rozpoczęłam drugi kurs ubijania skurwysyna"

                                                               *

" gdy cofam się wspomnieniami do wydarzeń sprzed dwóch, trezch, pięciu lat, to dochodzę do wniosku, że pierwszymi objawami choroby nowotworowej u mnie były zmęczenie i brak odporności. zmęczenie wiązałam z samotnym wychowywaniem dziecka i z pracą w korpo (...) nieustanne chorowanie wiązałam z zaliczaniem infekcji Syna(...) i  znieczyszczoną kilmatyzacją w biurowcu akwarium.
wszystko da się wytłumaczyć. lecz nie wszystko jest takie, jakie nam się wydaje."


                                                                   *
"lubię dotykać życia(...) zatrzymuje mnie tu i teraz"

                                                                   *

"legliśmy we trójkę, przytuleni. Niemąż robi za kanapę(...)-ale my się kochamy, prawda?- Syn pławi się w zadowoleniu.

jestem zmęczona. tak bardzo zmęczona. podsypiam. wtulam się nosem w polarową bluzę Niemęża. chłonę Jego zapach, ciepło ciała. słucham spokojnego bicia serca(...) czuję ciężar nóżek Syna(...) gorącą łapkę wsuniętą w moją lodowatą dłoń.

i nie ma niczego oprócz. i nie było. i nie będzie. nie będzie"


                                                                   *

"jestem z nas dumna. Syn zdał do następnej klasy, a ja dożyłam do pierwszego zakończenia roku.

chwilo, trwaj."


                                                                    *
" (...)dziś wieczorem udało mi się towarzyszyć Synowi w kąpieli. Ale jestem z siebie zadowolona!"




wtorek, 15 października 2013

Liebster Blog Award

Jako żem nominowana przez Lipę ;) odpowiadam a następnie sama nominuję:)

Odpowiadam (z łóżka)
1. Mój brzydki nawyk- raczej jego brak-nie przepadam za depilacją, ale wierzcie mi lub nie- wczoraj dałam popis możliwości, dzięki czemu ani lekarz ani mąż nie uciekli z gabinetu. Ale o tej wizycie to może w następnej notce;P
2. Czego nienawidzę będąc w ciąży- lejdi zgagi, są też inne niefajne rzeczy, ale to ONA mnie DOBIJA
3. Sex w ciąży- chciałabym, chciała...
4. Chrzestni dla dziecka- z rodziny czy poza- tak się układa, że z rodziny, ale...;) siostra męża to moja przyjaciółka od dwudziestu kilku lat, a mój brat...hm...;) jakby to określić- chrzestny Samozwaniec ;P
5. 3 rzeczy, które irytują mnie najbardziej- pierdolenie o głupotach, chamstwo, plucie. 
6. Moja teściowa- to troskliwa kobieta ;)
7. Jak radzę sobie ze zmęczeniem w ciąży- no jak to jak- przyjmuję pozycję leżącą;)
8. Co powinien posiadać dobry blog- dobre zdjęcia (swoje , a nie ciągłe inspiracje z pinteresta), ciekawe teksty, zachęcające do dyskusji, częste posty.
9. Miasto, w którym mieszkam- Gdańsk
10. Czemu czytam "życie w pakiecie"?- bo lubię się śmiać:) no i terminy są zbliżone, więc w przerwach śmiechu na złapanie oddechu- dowiaduję się czasem czegoś ciekawego:)


ufuf. a teraz nominuję ja:

4. gabimum
5. lipson


i pytania:
1. Pierwsza myśl po przebudzeniu...
2. W łóżku najlepiej się je....
3. Prawdziwy dom to taki ze zwierzakiem...?
4. Gdybym mogła to każdy wieczór spędzałabym w gronie znajomych/przyjaciół....tak czy nie?
5. Za czym tęsknię/ będę tęskniła po okresie ciąży....
6. Ulubiona pora dnia...
7. Najdziwniejsza zachcianka...
8. Słuchamy rad czy wypuszczamy drugim uchem...
9. Tak czy nie dla mamy/teściowej w domu po narodzinach potomka...
10. W moim domu w tle słychać...
11. Do czego najbardziej przydaje się facet...



:) 

środa, 9 października 2013

wieści z placu boju. yyy tzn. ciąży.

Dzięki L4 (jedna z najlepszych decyzji w moim życiu- SERIO), mogę zwolnić tryb życia. Na czym to jednak polega...
- wstaję ok 6.20 i robię mężowi śniadanie (moje postanowienie jesienne;)). Zazwyczaj nie kładę się spać ponownie.
-wooooolno wypita herbata z miodem i cytryną (ALWAYS) przy akompaniamencie komputera (pfff)
-szybkie śniadanie (zrobione i zjedzone;))
-pranie/sprzątanie
-zmienianie pozycji kilkadziesiąt razy dziennie (źle Ci gdy siedzisz- wstań i posprzątaj ;P - zmęczysz się- kładź się;P )
-wizyty u lekarzy (u mnie to nie tylko gin, to również randki z kardiologiem, endokrynologiem, okulistą ;/)
-popołudniowe korepetycje (3*tyg)
-popołudniowa Szkoła Rodzenia (1*ćwiczenia, 1*wykłady- notabene-wczoraj o szczepieniach mamy mętlik w głowach)

- a dziś bonusowo-warsztaty dla ciężarówek



Czy to dużo? nie wiem. Zastanawiam się nad tym, jak radzą sobie kobiety pracujące na tym etapie ( dziś 30 tydzień!)- z wizytami u lekarzy- to obowiązkowe, szef nie ma prawa fukać, gdy wizyta w godzinach pracy. Ale czy mają czas na przygotowanie się..?
Chyba dużo zależy od rodzaju wykonywanej pracy, bo uwierzcie mi- gdybym nadal pracowała, pierwszym słowem naszej córy byłoby "kurwa".

Chwalę sobie tą w miarę aktywna jesień- może byłoby inaczej, gdybym nie organizowała sobie czasu i nie wychodziła z domu chociaż raz dziennie. Chwalę sobie to, że dostaję cynk o warsztatach i nie ma problemu- idę!- ale czy poszłabym po całym dniu pracy? Jeśli są takie kobiety- SZA-PO-BA ;) zazdroszczę siły, energii, chęci i zdrowia.
 Mi chyba tego trochę brakuje- NO DOBRA- BRAKUJE MI OLEJU W GŁOWIE-  wczoraj podbiegłam do autobusu-jakieś 5sekund biegłam.- wsiadam, siadam i jadę, Wysiadam i już powłóczę nogami;/ Zdarzyło się to wczoraj po 16 i dopiero dziś rano ból w podbrzuszu jest mniej uciążliwy. Niby skoncentrowana na tej ciąży staram się być, ale czasem się zapominam. Cholera.



czwartek, 3 października 2013

tatdool czyta 1.

Ponad rok temu zdecydowaliśmy z mężem, że jeśli mamy wolny wieczór/dzień- spędzamy go z książką, a co za tym idzie-kupujemy jedną/dwie na miesiąc. (tak- kupujemy. naczytałam się książek z bibliotek w liceum. Teraz chcę mieć własne książki na własnych półkach. Akurat w tym przypadku, element oszczędzania polegający na (wy)pożyczaniu knig do mnie nie przemawia, ale kto wie- może kiedyś;)). Dzięki temu nasza biblioteczka powoli się powiększa, aczkolwiek ostatnio stwierdziłam, że jednak kilku pozycji bym się pozbyła (SWAPnr2 w Gdyni?;)-może tym razem skorzystam:))

Aktualnie przymierzam się do biografii Steva Jobsa (przecena w Matrasie- 30%!!!) , mąż zaczął "Chustkę", ale dziś skoncentruję się na przeczytanej kilka dni temu " Sztuce prostoty" Dominique Loreau. O tej autorce słyszałam już kiedyś- koleżanka ma "Sztukę umiaru", potem  Basia Szmydt polecała "Sztukę minimalizmu". Wybrałam się więc do empiku, szukam i oczom nie dowierzam- 59,90 za średniej grubości książkę?!-fakt, twarda oprawa, ale heloł... Stoję więc, obracam ją w rękach(była zafoliowana, więc nie mogłam nawet zerknąć do środka), aż zobaczyłam leżącą obok "Sztukę prostoty". Cena 29,90- do przełknięcia. Myślę sobie-ryzykuję. Zaczęłam czytać już w tramwaju.

I co?
No nie wiem sama;) Jak dla mnie książka kontrowersyjna, czasem autorka mnie wkurzała, czasem się z nią zgadzałam. Bez wątpienia żyje ona sobie we własnym świecie, w młodości trochę zarobiła, więc teraz egzystuje sobie całkiem wygodnie w Japonii a tekst w stylu " najlepiej pracuj na 1/3 etatu, resztę czasu poświęć sobie" jest w jej przypadku naturalny, u mnie wzbudza uśmieszek.

Książkę czyta się łatwo- jest podzielona na rozdziały, autorka skrupulatnie trzyma się poszczególnych tematów. Oto niektóre z nich:
-Dom- wojna wydana przepełnieniu (jestem na tak, gdy autorka pisze o pożyteczności i skromności mebli, o filiżance herbaty wypitej w niezagraconym pokoju,  ale za chwilę nakłania: "Wyrzuć (...)wielkie dywany, lampy stojące, o których kable się potykasz,  makatki haftowane przez cioteczną babkę, naczynia z miedzi  (...)" A przepraszam bardzo- a może lubię ciężkie dywany (szczególnie teraz- gdy idzie jesień/zima, a u mnie tylko okrągły dywanik chroniący panele od fotela bujanego;)). Kable lamp? Mam tak ukryte, że ich nawet nie widzę. Makatek i naczyń z miedzi nie mam, ale dlaczego ktoś miałby się pozbywać bliskich sercu pamiątek?
- Jedz mniej, ale lepiej- (lubię jeść prosto- kanapka z masłem i pomidorem, makaron z serem. Mówię nie obiadom, gdzie potrzeba 15składników itp...-mąż-wręcz przeciwnie;) oczywiście, nie mówię, że mi to n ie smakuje, ale przy skromnym posiłku, wszystko mi lepiej smakuje- a więc tu mamy wspólny punkt z autorką. Gdzie się różnimy? W momencie, gdy co któreś zdanie jest przeplecione stwierdzeniem typu: "chcesz być szczupła..." bla bla bla. Trafiłam nawet na zdanie w stylu: " zanim zjesz ciastko, zastanów się co jest dla ciebie ważniejsze- bycie szczupłą, czy chwila przyjemności?" no heloł- jasne, że chwila przyjemności.

W książce pojawiają się porady dotyczące dbania o: czas, pieniądze, czystość, piękno zewnętrzne (zabiegi medycyny naturalnej), piękno wewnętrzne, umysł, przyjaciół.

Książka jest hm.. warta polecenia- to na pewno. Niech każdy wyrobi sobie własne zdanie. Może ktoś odnajdzie tam dużo więcej dla siebie. Pożyczę "Sztukę umiaru", ale czy kupię "Sztukę minimalizmu"? nie wiem- chyba, że znajdę w niższej cenie.